WARTOŚĆ SZKICU

WARTOŚĆ SZKICU

Rysunki, szkice, studia malarskie spotyka się na rynku sztuki często. Rzadko jednak wycenia się je wysoko. Dlaczego te swobodnie kreślone prace nie wzbudzają takiego uznania, jak dzieła skończone? Czyżby w świadomości odbiorców sztuki wykończenie obrazu czy rzeźby nadal było wyznacznikiem jego statusu jako dzieła sztuki? I czy podświadomie stawiają oni znak równości między tym co wykończone i piękne? Jeśli nawet jest to prawdą w odniesieniu do pewnej grupy, istnieje cała rzesza miłośników sztuki, którzy potrafią dostrzec talent artysty, objawiający się w kilku kreskach czy pociągnięciach pędzla na powierzchni obrazu.

Pojęcie szkicu jest szerokie, obejmuje bowiem nie tylko techniki rysunkowe, kryjące się za łacińską definicją słowa disegno, ale również malarstwo. Imprimatura, pierwsze studium malowidła, naniesione sienną, ébauche – wstępny szkic olejny, croquis – pospieszne zarysowanie sylwetki modela czy pochade, tak cenione przez artystów malarskie kompozycje niewielkiego formatu, które pozwalały na szybkie nakreślenie motywu powstającego w warunkach plenerowych. Te wprawki techniczne robione na cito i in situ posiadały niewątpliwy walor, dawały wgląd w techniczną sprawność artysty, umożliwiały śledzenie jego pociągnięć pędzla i „zaoczne” uczestnictwo w procesie tworzenia. Dawni mistrzowie niechętnie ujawniali tajniki swojego warsztatu. Dla nich odsłonięcie rysunku było ograbieniem ich pracy z pierwiastka tajemnicy, mistycyzmu. Michał Anioł na pewno nie byłby zadowolony wiedząc, iż jego studia do fresków Kaplicy Sykstyńskiej, jego błąkająca się kreska uparcie dążąca do wypracowania właściwych proporcji ciała, stały się przedmiotem badań wielu artystów i historyków sztuki.

XIX wiek wraz z rewoltą impresjonistów przyniósł nowe zadania dla sztuki i jej nowe rozumienie. Ponadczasowy walor obrazów został zdegradowany przez dążenie artystów do oddania wrażenia chwili, wrażenia kreślonego szybkimi pociągnięciami pędzla, nadającymi kompozycji szkicowy, ulotny charakter. To zaproszenie malarzy do obserwacji efektów ich pracy, śledzenia rozedrganych, pulsujących ruchów pędzla na powierzchni płótna pozwalało zbliżyć się do obrazu, doświadczyć go w bardziej namacalny sposób i zmniejszyć barierę dzielącą dzieło od jego odbiorcy. Dziś szkice są poszukiwane na rynku sztuki przede wszystkim ze względu na ów demaskatorski charakter. Posiadają one jednak dużo więcej zalet. Z jednej strony odkrywają tajniki warsztatu artysty, odrzucają nieprzeniknioną powłokę akademickiego fini, ukazując szkielet kompozycji; z drugiej owiane są pewną aurą tajemniczości, jaką nadaje im ich szkicowy charakter, pewien stopień niewykończenia, aspekt non finito, który sprawia, że pozostają one pracami otwartymi. Otwierają się na snucie domysłów: „co by było gdyby”. Bez względu na temat przedstawiony, pejzaż, portret, martwą naturę, czy scenę rodzajową, potrafią intrygować obserwatorów.

Maurice Mendjizky [1890-1951]  Portret młodej dziewczyny, 1935/ 1945? r. Źródło: www.artykwariat.pl

Maurice Mendjizky [1890-1951]
Portret młodej dziewczyny, 1935/ 1945? r.
Źródło: www.artykwariat.pl

Przykładem takiego zaskakującego szkicu jest dziewczęce popiersie Maurice Mendjizkiego. Uchwycone przez artystę oblicze młodej modelki objawia się przed widzem w ujęciu en trois quart. Ten niezwykle subtelny, intymny portret, wydobyły z cienia brunatnej tektury finezyjne ruchy pędzla, pozostające w zgodzie z delikatną urodą modelki. Tożsamość sportretowanej nie jest znana, co pozwala nam się skupić na czysto malarskich właściwościach obrazu. Jasna, ciepła kolorystyka kompozycji, kontrastując z ciemnym tłem pracy, jest przejawem sprawczości światła i barwy, mającej moc kształtowania obrazu. Kilkoma zaledwie pociągnięciami pędzla Mendjizki powołuje do życia ten malarski wizerunek. Śniadą twarz modelki okalają falujące czarne włosy. Postać ubrana jest w niebieską bluzkę z białym kołnierzykiem. W tle majączą ekspresyjne wzory w odcieniach zieleni, błekitu i różu. Całość wyodrębniona z tła w szkicowy sposób sprawia wrażenie, jak gdyby mogła w oka mgnieniu rozpłynąć się w powietrzu. Zaskakujące pozostaje spojrzenie dziewczyny, które kieruje ona w stronę widza. Nieodgadnione, nieprzeniknione, ale zdecydowane, w całej ulotności tego portretu stanowiące mocny punkt oparcia, łączący przedstawioną postać z osobą patrzącego. Ciekawy zabieg artysty koncentruje odbiór portretu na nieuchwytnym ze swej natury motywie spojrzenia.

Magdalena Dworak-Mróz