Miesięczne archiwum: styczeń 2015

AUGUSTUS REX JAK PRAWDZIWY

AUGUSTUS REX JAK PRAWDZIWY

W panteonie europejskich wytwórni porcelany jedna gwiazda lśni niezwykłym blaskiem. Królewska Manufaktura Porcelany Miśnia to synonim luksusu, doskonałości i ponadczasowego piękna, które trwa od ponad trzystu lat. Odwieczne marzenie o „białym złocie Europy” spełniło się w wyniku eksperymentów alchemika Johanna Friedricha Böttgera, który działał na zlecenie Augusta Mocnego, najpierw na zamku w Dreźnie, a od 1710 roku, w oddalonej o 12 km fabryce w Miśni [niem. Meissen]. Wyroby miśnieńskie, bielsze od chińskiej porcelany,  budziły podziw i zazdrość na dworach w Europie. Niedługo potem tajniki receptury Böttgera, wykradzione przez pracowników, „powędrowały” w świat. Już w 1718 roku Joachim du Paquier założył manufakturę porcelany w Wiedniu dzięki wskazówkom od Samuela Stolzela, a asystent Stolzela, Christoph Hunger w 1720 roku wywiózł glinkę kaolinową, podstawowy składnik porcelany, do Wenecji, do wytwórni Francesco Vezzi (1). Tak rozpoczęła się długa historia fałszerstw porcelany z Miśni, która osiągnęła apogeum w XIX wieku, w pobliskim Dreźnie.

Naczynie do przypraw Drezno, malarnia Heleny Wolfsohn, 1879-1893 Galeria ARTYKWARIAT

Naczynie do przypraw
Drezno, malarnia Heleny Wolfsohn, 1875-1893
Galeria ARTYKWARIAT

Drezno było kulturalna stolicą Saksonii. Ze względu na bliskie sąsiedztwo Królewskiej Miśni, głównie w Dreźnie sprzedawano jej wyroby, do Drezna również licznie przyjeżdżali malarze, rzeźbiarze i dekoratorzy porcelany. W sprzyjających warunkach funkcjonowało wiele malarni porcelany. Jedną z nich była otwarta w 1843 roku dekoratornia porcelany i szkła Heleny Wolfsohn. Właśnie z jej nazwiskiem związane jest najgłośniejsze fałszerstwo miśnieńskiej porcelany.

Filizanka i spodek Drezno, malarnia Heleny Wolfsohn, 1879-1893 Archiwum Galerii ARTYKWARIAT

Filizanka i spodek
Drezno, malarnia Heleny Wolfsohn, 1875-1893
Archiwum Galerii ARTYKWARIAT

Helena Wolfsohn pochodziła z rodziny Meyerów, jej ojciec również prowadził warsztat porcelany L. Meyer &Söhne przy Schlossergasse 5 w Dreźnie. Obok malarni Helena była także właścicielką składu z „japońską, saksońską porcelaną, dawnym Sévres, antycznymi meblami, brązami, koronkami, malowanym szkłem, emalią, kością słoniową, kryształami, mozaikami, gobelinami i wachlarzami, między innymi”(2). Do dekoracji porcelany korzystała, podobnie jak inne warsztaty w mieście, z wypalanej przede wszystkim w Miśni porcelany drugiej kategorii, która, ze względu na skazy, nie przeszła kontroli jakości. Wolfsohn z powodzeniem prowadziła interesy, oferując porcelanę w stylu dawnej Miśni i Wiednia. Już w 1853 roku miała swojego przedstawiciela handlowego J&R McCrackena, który sprzedawał jej wyroby w Londynie. W 1878 roku schedę po matce przejęła jej córka Emilie wraz z mężem Leopoldem Ludwigiem Elb. Pod dawnym szyldem zdobyli nagrodę na targach w Lipsku i złoty medal na targach w Sydney w 1879 roku (3).

W drugiej połowie lat 70. XIX wieku wprowadzono na wyrobach podszkliwny znak kobaltowy „AR”, imitujący jedną z pierwszych sygnatur Miśni, „Augustus Rex”, dedykowaną wyjątkowej porcelanie Augusta Mocnego (4). Rozpoczęto produkcję na masową skalę. Rokrocznie wypuszczano na rynek kilkanaście tysięcy egzemplarzy (5). Oczywiste fałszerstwo spotkało się z natychmiastową reakcją ze strony Königlich Porzellan-Manufaktur w Miśni. Wytoczone postępowanie przeciwko nadużyciu, jedno z pierwszych w historii, zaowocowało zakazem używania znaku „AR”. Emilie i Leopold nie ustawali w próbach podszywania się pod Miśnię, wprowadzając jeszcze w czasie trwania procesu warianty znaku „AR” z berłem lub strzałką, których ostatecznie zakazano w 1881 roku w Niemczech i w 1883 – w Anglii (6). Zasądzone odszkodowanie na rzecz KPM Miśnia doprowadziło firmę na skraj bankructwa. Jednym z nielicznych sukcesów po przegranej sprawie była nagroda w Londynie w 1891 roku. W 1893 roku oficjalnym właścicielem malarni został Leopold. Po kilkunastu latach, w 1906 roku, warsztat odkupił Xavier Ernst Stephan, którego syn – Walter Ernst Stephan prowadził malarnię, nie zmieniając historycznej nazwy „Helena Wolfsohn”, aż do 1949 roku. Od lat 80. XIX wieku firma sygnowała swoje wyroby wariantem pierwszego znaku tzw. „korony drezdeńskiej” („Crown Dresden”).

Dziś porcelana z malarni Heleny Wolfsohn oraz innych dekoratorni drezdeńskich, takich jak Ambrosius Lamm, Franziska Hirsch, czy Richard Klemm, cieszy się powodzeniem i uznaniem na rynku antykwarycznym. Natomiast obiekty z przełomu lat 70. i 80. XIX wieku, sygnowane kontrowersyjnym znakiem „Augustus Rex” i jego wariantami rzadziej już wprowadzają w błąd amatorów porcelany, a ze względu na doskonałą malaturę i sensacyjny posmak skandalu, który im towarzyszy, są poszukiwane przez kolekcjonerów.

Magdalena Dworak-Mróz

 

Przypisy:

(1) J. Sandon, Starting to Collect Antique Porcelain, 2004, s. 64, 90.
(2) http://www.porcelainmarksandmore.com/germany/saxony/dresden-02/index.php
(3) http://www.porcelainmarksandmore.com/germany/saxony/dresden-02/index.php
(4) Wśród badaczy porcelany nie ma zgodności co do daty wprowadzenia znaku „AR” przez malarnię Heleny Wolfsohn. Nadal często spotyka się stwierdzenia, że znak „AR” był stosowany od lat 40. XX wieku przez Helenę Wolfsohn. (w:) W. Neuwirth, Meissener Marken Original Imitation Verfälschung Fälschung, Wien 1980, s. 24-25; J. Sandon, Starting to Collect Antique Porcelain, 2004, s. 64, 90; Jednak współcześnie przyjmuje sie, że była to na pewno druga połowa lat 70. XIX wieku. R. Röntgen podaje rok 1875. (w:) R. Röntgen, Deustche Porzellanmarken Von 1710 bis heute, 2007; M. Wilcox – rok 1878. (w:) http://www.marksandlibrary.com/articles/its-all-in-the-marks-no-its-not-early-meissen; L. Danckert – rok 1879. (w:) L. Danckert, Leksykon porcelany europejskiej, Gdańsk 2008, s. 135.
(5) W. Neuwirth, Meissener Marken Original Imitation Verfälschung Fälschung, Wien 1980, s. 24.
(6) http://www.porcelainmarksandmore.com/germany/saxony/dresden-02/index.php
(7) Korzystam z zestawienia znaków „Augustus Rex”, które opublikował M. Wilcox, 30.09.2013r. (w:) http://www.marksandlibrary.com/articles/its-all-in-the-marks-no-its-not-early-meissen

25 LAT RYNKU SZTUKI W POLSCE

25 LAT WOLNEGO RYNKU SZTUKI W POLSCE

Początek roku sprzyja rozrachunkom z przeszłością i robieniu planów na przyszłość, to także czas podsumowań. Dla polskiego rynku sztuki miniony 2014 rok był przełomowy, przynajmniej pod względem symbolicznym. Świętowaliśmy 25 lat wolnego rynku w Polsce, również wolnego rynku sztuki. Tylko pytanie brzmi: czy naprawdę mamy co świętować? Czy przyglądając się polskiemu rynkowi sztuki możemy mieć powody do radości i optymizmu? Spójrzmy w telegraficznym skrócie, jak wyglądało ostatnie 25 lat na polskim rynku sztuki.

Cezura ‘89 roku w naturalny sposób przyczyniła się do zmiany myślenia o obiegu artystycznym i  wyznaczyła moment odrodzenia się rynku sztuki w Polsce. W doświadczonym przez historię kraju, którego dziedzictwo narodowe zostało rozkradzione w czasie II wojny światowej, w kraju, którego kulturę wyniszczył okres komunizmu, wraz z wprowadzeniem gospodarki wolnorynkowej wzrosła potrzeba rozbudowania sieci podmiotów gospodarczych profesjonalnie zajmujących się obrotem dziełami sztuki. Do tej pory glejt od władzy w tym zakresie dzierżyła Desa (skrót od Dzieła Sztuki i Antyki), założona w 1950 roku jako scentralizowane przedsiębiorstwo państwowe z filiami w większych miastach wojewódzkich, oferująca obiekty „spod lady” w cenie uzależnionej, między innymi, od rozmiaru obrazu, co z ironią wspominają jej dawni klienci. Wyjątkowa na tym tle była działalność krakowskiej Desy, od 1967 roku prowadzonej przez Danutę Józefinkową, która aktywnie promowała i handlowała sztuką współczesną. Inicjatyw o charakterze komercyjnych za komuny było jak na lekarstwo. W Warszawie, w ramach Desy funkcjonowała Galeria Zapiecek, od 1977 roku Galeria Piotra Nowickiego (1) a w latach 1986-1991 prowadzona z rozmachem działalność Andrzeja Bonarskiego (2). Stanowiły one wąski margines w porównaniu z galeriami o charakterze wystawienniczym, promującymi artystów awangardy, nawiązującymi swą działalnością do konceptualnych tendencji lat 60. i 70. czy konspiracyjno-kolektywnych działań Kultury Zrzuty lat 80. Te ostatnie nie odpowiadały zapotrzebowaniom kiełkującego w Polsce kapitalizmu. Tę oczywistą lukę systemu wykorzystały nowopowstające domy aukcyjne. Rempex, Agra Art, Ostoya, swój rodowód wywodzą właśnie z okresu przełomu, 1989 i 1990 roku. Desa Unicum, rynkowy gigant, organizujący najwięcej aukcji o różnej tematyce, powstał kilka lat później, w 1998 roku, z połączenia jednej z filii Desy i domu aukcyjnego Unicum (3).

 

Józef Chełmoński, Próba czwórki, 1878 r. Polswiss Art, 1,2 mln. PLN Desa Unicum 2007 r., 1,58 mln. PLN Żródło: www.wikipedia.pl

Józef Chełmoński, Próba czwórki, 1878 r.
Polswiss Art, 1,2 mln. PLN
Desa Unicum 2007 r., 1,58 mln. PLN

Wraz z otwarciem wolnego rynku sztuki w Polsce prognozowano jego skokowy rozwój. Początkowo, z uwagi na skąpą ilość galerii nie trzeba było długo zabiegać o klienta. Polaków oczarowało malarstwo polskie. Zapominając o tradycji wielkich polskich kolekcji malarstwa europejskiego, budowanych przez kilka pokoleń rodzin Czartoryskich, Raczyńskich czy Lanckorońskich,  polscy kolekcjonerzy z sentymentem sięgali i nadal sięgają po płótna Józefa Brandta, Stanisława Wyspiańskiego czy Eugeniusza Zaka, doceniając kunszt i geniusz malarstwa Monachijczyków, Młodej Polski czy École de Paris. W krótkim czasie na aukcjach padały milionowe kwoty; za „Próbę czwórki” Józefa Chełmońskiego w 2001 roku zapłacono 1,2 mln. PLN, za „Żebrzącego rozbitka” Henryka Siemiradzkiego w 2000 roku – 2,1 mln. PLN, a za „Polskiego Hektora” Jacka Malczewskiego w 2013 roku – 2,6 mln. PLN (5) (6). Zgodnie ze światową tendencją wysoko cenieni stali się też powojenni klasycy. Absolutnie rekordowa sprzedaż w tej kategorii miała miejsce w grudniu 2014 roku w Desie Unicum, „Detal 2890944-2910059” Romana Opałki został wylicytowany za ponad 2 mln. PLN (z premią dla DA) (7).

Henryk Siemiradzki, Żebrzący_rozbitek, 1878 r. Polswiss Art 2000r., 2,13 mln. PLN Sotheby's 2013, 1mln. GB Żródło: www.wikipedia.plHenryk Siemiradzki, Żebrzący_rozbitek, 1878 r.
Polswiss Art 2000 r., 2,13 mln. PLN
Sotheby’s 2013 r., 1 mln. GBP
Żródło: www.wikipedia.pl

Na rynku pojawili się również oszuści i hochsztaplerzy. Opinią publiczną wstrząsnęła sprawa spółki Artyści Biznesu (Art-B), znanej raczej na polu finansowych malwersacji. Panowie Bogusław Bagsik i Andrzej Gąsiorowski, rozpoczynając działalność firmy z kapitałem zakładowym w wysokości 100 tys. zł (10 PLN) za pomocą oscylatora ekonomicznego wydobyli z polskich bankiów 420 mld. zł (8). Na polu sztuki zainicjowali modę na kolekcjonerstwo wśród elit biznesu. W ich zbiorze znalazły się dwie grafiki Pabla Picassa, rysunek Auguste’a Renoira, prace Witkacego, Teodora Axentowicza, płótna Józefa Brandta, Meli Muter, Tadeusza Makowskiego i Jacka Malczewskiego oraz wyroby złotnicze Jana Jerzego Bandaua II. Część kolekcji sztuki Art-B została przekazana w depozyt Muzeum Narodowemu w Warszawie (9).

Na przestrzeni ostatnich 25 lat w Polsce powstało wiele imponujących zbiorów dzieł sztuki. Najbardziej rozpoznawalna jest kolekcja Wojciecha Fibaka, za którego artystycznymi wyborami podążali inni kolekcjonerzy. Nie sposób pominąć kolekcji Krzysztofa Musiała, Fundacji Signum, stworzonej przez Hannę i Jarosława Przyborowskich oraz Fundacji Ryszarda Krauzego. Od lat budowana jest również kolekcja Grażyny Kulczyk, której trzon stanowią polskie i zagraniczne gwiazdy sztuki nowoczesnej, takie jak Andrzej Wróblewski, Tadeusz Kantor, Alina Szapocznikow, Mariko Mori, Bruno Schulz i Andy Warhol.

Jacek Malczewski, Hektor Polski Polswiss Art, 2,6 mln. PLN Żródło: www.polskieradio.plJacek Malczewski, Hektor Polski, 1913 r.
Polswiss Art, 2,6 mln. PLN
Żródło: www.polskieradio.pl

Powolna stagnacja na rynku sztuki wiązała się z narastającymi problemami systemowymi. Na przeszkodzie w drodze do finansowego Eldorado na polskim rynku sztuki stanęły między innymi niska podaż wartościowych prac w kraju wydrenowanym przez wojnę i komunizm, administracyjne ograniczenia eksportu dzieł sztuki, brak kapitału, czego wynikiem była i jest ciągła dominacja sprzedaży komisowej w galeriach i antykwariatach, mały udział inwestorów instytucjonalnych (banków, funduszy inwestycyjnych, muzeów), znikoma ilość ekspertów na usługach rynku i związane z tym niebezpieczeństwo obrotu fałszerstwami. Niektóre z nich udało się rozwiązać, przynajmniej częściowo. Z brakiem podaży w kraju walczono robiąc zakupy za granicą lub otwierając kolejne segmenty rynku, takie jak sztuka młodych artystów czy, ostatnio, sztuka komiksu, tym samym kreując przeświadczenie, że rynek sztuki jest rynkiem dla każdego. Inicjatywa ustawodawcza, normująca poszczególne obszary rynku, takie jak wywóz zabytków, restytucja zagarniętych i zagrabionych w czasie wojny dzieł sztuki, zbyt wolno, rzec by się chciało, podążała i podąża za zapotrzebowaniem rynku. Dopiero w czerwcu 2010 roku weszła w życie nowelizacja ustawy, zezwalająca na swobodny wywóz dzieł sztuki w obrębie określonych progów kwotowo-wiekowych. Dla dawnego malarstwa kwotą graniczną jest 40 tys. PLN. Nadal palące są kwestie zawodu eksperta i fałszerstw. Według różnych szacunków liczba fałszywych dzieł sztuki oferowanych w obrocie waha się między 10 a 30% i na szczęście wydaje się z roku na rok maleć, do czego przyczynia się postępująca profesjonalizacja podmiotów rynku.

Roman Opałka, Detail 2890944-2910059 Desa Unicum 2014 r, 1,75 mln. PLN Żródło: www.desa.pl

Roman Opałka, Detail 2890944-2910059
Desa Unicum 2014 r, 1,75 mln. PLN
Żródło: www.desa.pl

Rozwinięte rynki sztuki cechuje dywersyfikacja ról poszczególnych uczestników. Pion promocji, reprezentowany przez galerie wystawiennicze i instytucje kultury, obiektywizuje krytyka a wzmacniają galerie komercyjne i domy aukcyjne. W Polsce w porównaniu do wielkości rynku, najbardziej rozwinięty jest w tej chwili sektor aukcyjny. Wciąż niewystarczająca jest ilość sprofilowanych galerii, które kształtują gusta przyszłych nabywców. Wyjątkowe na tym tle jawią się, między innymi, krakowska Galeria Starmach i warszawska Fundacja Galerii Foksal. Mimo znaczącej poprawy nadal wiele muzeów i galerii publicznych oferuje mało interesujący program wydarzeń, nie wspomagany działalnością edukacyjną z prawdziwego zdarzenia. A krytycy praktycznie zajmują się tylko sztuką współczesną. Medium o dużym potencjale są czasopisma, przy czym te, które odnosiły się bezpośrednio do rynku sztuki, jak Sztuka.pl czy Art & Business, albo już nie istnieją albo nie wykorzystują w pełni swoich możliwości w tym zakresie. Jedną z najbardziej rozpoznawalnych „marek” na rynku jest artinfo.pl, początkowo portal informacyjny, zbierający notowania aukcyjne, od kilku lat reprezentujący również klientów na aukcjach. Podobnej kumulacji ról podjęły się w ostatnich latach domy aukcyjne, promując młodych artystów poprzez organizowanie aukcji ich prac. Na tym tle liczne kontrowersje wzbudzał DA Abbey House, który werbował artystów a w zamian za oferowaną pensję, rozporządzał ich pracami. 31 lipca 2011 roku, podczas zamkniętej licytacji sprzedany został obraz Agaty Kleczkowskiej, wtedy jeszcze studentki  warszawskiej ASP za dyskusyjne 160 tys. PLN, wyprzedzając w polskich rankingach miedzy innymi Wilhelma Sasnala. Spółka akcyjna Abbey House Group w połowie minionego roku przeniosła swoje aktywa, przejmując ArtNews LCC i zakończyła działalność jako dom aukcyjny/galeria. Z końcem roku odbyła się licytacja prac będących własnością galerii, przynosząc nadspodziewany zysk, jak głoszą portale biznesowe (10).

Gdyby porównać światowy rynek sztuki do oceanu, to znalazłoby się w nim miejsce i dla małych i dużych firm, dla chudych i grubych ryb. Polski krajobraz jawi się dużo bardziej kuriozalnie. To wanna, w której kilka rekinów bezskutecznie próbuje wywalczyć sobie dominującą pozycję (11). Przynajmniej do niedawna tak było. Trudno się dziwić takim porównaniom, nie można bagatelizować długoletniej, nieprzerwanej tradycji obrotu sztuką w zachodniej Europie. 25. rocznica rynku sztuki w Polsce zbiega się w czasie z 250. rocznicą w krajach anglosaskich. Polskę w tym nierównym zestawieniu reprezentować może roczne, raczkujące niemowlę, które jeszcze nie mówi, zaczyna dopiero stawiać pierwsze, niepewne kroki, przedstawicielem Anglii będzie wygadany 10-latek, który nie tylko biega, skacze, pływa, gra – głównie na nerwach rodziców i nauczycieli, ale przede wszystkim czyta, pisze i biegle posługuje się komputerem. Cóż rzec więcej…

Jakie perspektywy rozwoju można wytyczyć dla polskiego rynku sztuki? Być może, dzięki postępującej technicyzacji i informatyzacji, zwiększającego się udziału Internetu w obrocie dziełami sztuki uda nam się nadgonić stracony czas. To nie powinno być jednak naszym priorytetem. Powinnyśmy starać się pracować nad zmianą mentalności przeciętnego Polaka, by poczuł różnicę miedzy plakatem z IKEI a pierwodrukiem „Bulwaru zachodzącego słońca” Waldemara Świerzego, by poczuł potrzebę zawieszenia na ścianie obrazu zamiast trzeciego telewizora, by wreszcie poczuł potrzebę otaczania się sztuką na codzień. Poranna kawa w filiżance z lat 20. nie musi powodować drżenia rąk a może być przejawem dobrego smaku.

 Magdalena Dworak-Mróz

Przypisy:

(1) http://info.galerie.art.pl/galerie/nowicki.html (2) Łukasz Gorczyca, Polski szyk i klasa średnia. Działalność wystawiennicza Andrzeja Bonarskiego w latach 1986–1991 (w:) http://artmuseum.pl/pl/publikacje-online/lukasz-gorczyca-polski-szyk-i-klasa-srednia-dzialalnosc (3) Tryumf moderny (w:) http://nimoz.pl/pl/wydawnictwa/czasopisma/cenne-bezcenne-utracone-archiwum/1999/nr-11999/tryumf-moderny/print (5) https://rynekisztuka.pl/2012/09/05/rekordy-aukcyjne-na-polskim-rynku-sztuki/ (6) http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/994926,Polski-Hektor-Jacka-Malczewskiego-sprzedany-na-aukcji-za-26-mln-zl (7) Rekordowa aukcja w Warszawie. Takiej ceny za dzieło sztuki współczesnej jeszcze nie było. (w:)http://m.kultura.gazeta.pl/kultura/1,116109,17119081,Rekordowa_aukcja_w_Warszawie__Takiej_ceny_za_dzielo.html
(8) „Artyści biznesu” mieli obrabować polskie banki na 420 mln zł. Art-B, czyli największa afera gospodarcza ćwierćwiecza (materiał filmowy) http://wyborcza.biz/biznes/10,129723,15886611.html#ixzz3OKpb0Asq (9) http://kultura.wp.pl/gid,11204978,galeria.html?T%5Bpage%5D=13
(10) Sprzedaż obrazów z galerii „Abbey House Gallery” (w:) http://www.bankier.pl/wiadomosc/ARTNEWS-Sprzedaz-obrazow-z-galerii-Abbey-House-Gallery-aktualizacja-informacji-7230108.html
(11) Korzystam ze sformułowania zasłyszanego od Konrada Szukalskiego z Agry Art.